W październiku 1996 roku miałem poważny wypadek samochodowy. Autobus piętrowy z całej siły uderzył w mój samochód od strony kierowcy. Miałem:
- złamany obojczyk,
- złamane żebra,
- złamaną miednicę i biodro,
- uszkodzony kręgosłup,
- pękniętą czaszkę
- oraz skręconą rzepkę kolana.
Przez trzy miesiące leżałem w szpitalu. Powiedziano mi, że mogę odzyskać 75% pełnej sprawności ruchowej, lecz będzie to wymagało sporej ilości czasu.
Oznajmiłem lekarzowi, że za rok będę w tak dobrej kondycji, iż będę w stanie przebiec do końca 42-kilometrowy maraton w Glasgow oraz zapowiedziałem mu, że odzyskam w pełni swoją sprawność ruchową.
Lekarz zaśmiał się i powiedział, że przeznaczy 1000 funtów na dowolną organizację charytatywną, jeśli rzeczywiście mi się uda.
Codziennie koncentrowałem się na uzdrawianiu.
Wymyśliłem sobie swoją własną technikę uzdrawiania. Wyobrażałem sobie małą wersję siebie podróżująca po moim ciele i docierającą do uszkodzonych obszarów. Pomagała mi ekipa malutkich robotników, wykonujących różnego rodzaju działania, takie jak szlifowanie wszystkich uszkodzonych kości i naprawianie ich za pomocą specjalnych narzędzi. Spawacz, na przykład, zespawał pęknięcia w mojej miednicy, stolarz szlifował nierówne krawędzie kości, a politurnik polerował je.
Z dnia na dzień stawałem się coraz silniejszy. Po prześwietleniu mojego biodra, lekarz spojrzał na mnie z zaskoczeniem i powiedział, że faktycznie wygląda ono jakby kości zostały oszlifowane!
Rok później przebiegłem maraton w czasie cztery godziny osiem minut, dzięki czemu otrzymałem 1000 funtów od wspomnianego lekarza, które przekazałem organizacji dobroczynnej.
Był niesamowicie zaskoczony osiągniętymi przeze mnie rezultatami.
Wciąż korzystam z wymyślonego przez siebie sposobu uzdrawiania, gdy tylko zaistnieje taka potrzeba.
fragment: Uzdrawianie ciała za pomocą umysłu
część II, Historie z życia wzięte
12. Regeneracja, Historia Toma
autor: Dr David R. Hamilton
Zwróć uwagę, że:
- Tom nie zaakceptował niepomyślnej prognozy lekarzy (mimo, iż doświadczył od nich wsparcia i pomocy – trzy miesiące leżał w szpitalu – nie oddał im władzy nad swoim zdrowiem);
- Tom wyznaczył sobie cel – powrót do pełnej sprawności ruchowej – oraz sposób „zmierzenia” realizacji celu: przebiegnięcie maratonu;
- Tom z determinacją i konsekwencją dążył do wyznaczonego celu, przeprowadzając wizualizacje starannie i codziennie.
Dodatkową pomocą była reakcja lekarza. Po pierwsze doktor „tylko” nie wierzył, że Tomowi się uda, ale nie demotywował go (chociaż coś mi mówi, iż ten pacjent raczej nie dałby sobie odebrać motywacji).
Po drugie zakład „jak ci się uda, wpłacę 1000 funtów na cel charytatywny” stanowił dodatkową motywację dla Toma, dodatkową korzyść dla innych (tj. beneficjentów organizacji charytatywnej) oraz dodatkową scenę w wyobraźni, która urzeczywistniona będzie świadczyła o realizacji głównego celu („jak w pełni wyzdrowieję i przebiegnę maraton, lekarz przekaże pieniądze”).



