Jest całkiem możliwe, by doznać bardzo niekorzystnych okoliczności w życiu i w ogóle nie doznawać strachu.
Sam tego doświadczyłem, gdy stanąłem twarzą w twarz z ogromnym grzechotnikiem na szczycie pobliskiej góry. Wchodziłem właśnie do pomieszczenia, przed którym leżał zwinięty tuż przed drzwiami grzechotnik, a gdy podniosłem stopę chcąc wejść do środka, jego głowa nagle się odwróciła, język wysunął a on wyprostował się gotów mnie ugryźć.
W tamtej chwili przez moją głowę przemknęły myśli o strachu, następnie myśl, że mógłbym wziąć kij i go uderzyć, albo uciec czy też wezwać pomocy.
Nie miałem broni, ale ktoś inny mógł go zastrzelić. Pojawiły się u mnie wszystkie obronne myśli, które zaszczepiło we mnie programowanie społecznej świadomości.
Całe szczęście, bo inaczej bym tego teraz nie odpowiadał, znałem już tę technikę. Natychmiast zdałem sobie sprawę, że moje życie zależało od tego, czy z niej skorzystam, więc automatycznie zacząłem ją stosować.
Natychmiast przestałem chcieć podejmować jakiekolwiek akcje w związku ze strachem, odrzuciłem chęć poradzenia sobie albo zmiany sytuacji.
Zamiast tego zagłębiłem się w swojej wewnętrznej Jaźni i po prostu pozwoliłem, by wewnętrzne doświadczenie samo się uwolniło bez żadnego oporu.
Pragnąłem nawet jeszcze więcej tego doświadczenia, ponieważ w jakiś sposób gdy naprawdę zaczynamy doświadczać naszej wewnętrznej świadomości, widzimy, że nasze przetrwanie od tego zależy i przez cały czas zależało.
Zrozumiałem, że moje przetrwanie naprawdę zależało od doskonałości, dzięki której się uwolniłem, poddałem Bogu oraz przestałem opierać się przed doświadczeniem.
Gdy to uczyniłem, pełne lęku myśli natychmiast ustąpiło a ja zacząłem odczuwać stan głębokiego pokoju, który udzielił się mnie i wężowi.
To było tak, jakbym stał się świadkiem – nie uwięzionym w tym ciele, tylko świadkiem w świadomości, która wydawała się nie mieć wymiaru.
Ten bezforemny wymiar stał się następnie doświadczającym obecności stanu spokoju. Ten doniosły stan miał taką moc, że zdominował świadomość węża oraz osobowość tego, kto wam teraz o tym opowiada.
Wąż patrzył na mnie z zainteresowaniem, prawdopodobnie wywołanym tym, że nigdy wcześniej nie widział człowieka, stał mniej niż pół metra ode mnie, a ja patrzyłem na niego z wielką ciekawością i myślałem o nim jak o swoim bracie.
Obaj byliśmy włączeni w jedność tej przestrzeni naszego własnego wspólnego bytu w stanie całkowitej intymności. Z niego wzięło się coś jakby wewnętrzna radość a ja poczułem jak miłość do węża narodziła się w polu, z którego został usunięty strach.
Gdy spojrzymy na Mapę Świadomości [znajdziesz ją tutaj – na stronie wydawcy książki], łatwo można prześledzić, co zaszło.
Wąż natychmiast wyczułby strach, który jest w negatywnym polu energii, oraz moją złość i pragnienie uderzenia go. Jednak reakcje jego układu nerwowego były tak szybkie, że ugryzienie nastąpiłoby zanim byłbym w stanie odsunąć nogę.
Zamiast tego, z powodu prawdziwego zagrożenia tymi okolicznościami naprawdę całkowicie się uwolniłem. Udało mi się to jak nigdy!
Przechodziłem od stanu ochoty uwolnienia się, przez akceptację, miłość, radość, wprost w stan wielkiego pokoju. Gdybyśmy wykalibrowali pole energii tego doświadczenia okazało się, że zaczęło się od 100, ale niemal natychmiast wskoczyło na stan 600. Wtedy Obecność przeważyła – Nieskończona, dogłębna, nieruchoma Obecność której zasadniczą naturą jest pokój, której moc jest nieskończona – ona kierowała całym doświadczeniem. Dlatego zarówno ja i waż przekroczyliśmy strach i wkroczyliśmy w wieczystą ciszę.
Wąż był niczym zaczarowany. Wpatrywaliśmy się w siebie przez minuty a ja nie chciałem przerywać zaklęcia odchodząc. Wtedy wąż w jednej chwili wyślizgnął się bez grzechotania ogonem.
Wartość tej historii leży w tym, że pokazuje ona fałszywość kolejnego systemu wierzeń umysł od którego musimy nauczyć się uwolnić. Jest to koncepcja, że
strach jest źródłem naszego bezpieczeństwa.Zauważymy, że umysł wydaje się czcić strach jakby był on półbogiem. W umyśle znajduje się program mówiący: „
Żyję, bo odczuwam strach. Udało mi się przeżyć, bo pozwoliłem strachowi decydować o tym, co wolno mi robić„.Mała doza introspekcji pokaże, że ten system wierzeń ma miejsce. Człowiek mówi: „No cóż, gdybym nie bał się, że na starość będę biedny, to nie wykupiłbym ubezpieczenia. Gdybym nie bał się wypadku samochodowego, nie przejmowałbym się bezpieczną jazdą”.
Człowiek zaczyna więc przypisywać źródło swej żywotności, swojego życia, strachowi, który staje się bogiem jego życia. Naprawdę zaczyna czcić strach.
Na powyższym przykładzie możemy zauważyć, że w rzeczywistości jest odwrotnie:
To, co zapewnia nam przetrwanie to brak strachu i zastąpienie go przez ostrożność i realistyczny zdrowy rozsądek.
Udało nam się przetrwać pomimo naszych lęków, nie dzięki nim.
Możemy dokonywać decyzji w oparciu o racjonalny wybór, naszą wiedzę oraz wartość biorącą się z bycia tym, czym naprawdę jesteśmy bez żadnego strachu pojawiającego się na horyzoncie.
Przez cały dzień podejmujmy decyzje jedynie w oparciu o naszą uważność rzeczywistości, bez udziału konkretnego strachu. Strach nie jest potrzebny.
Istnieje pogląd, że strach jest dla nas dobry, korzystny i że posiada cały szereg ukrytych, tajemniczych wartości. Ludzie spoglądają wstecz i uzasadniają, jak strach skłonił ich żeby zrobili to czy tamto, a wszystko co mogę na to odpowiedzieć, to: „Szkoda”.
Szkoda, że nie działali z miłości do siebie czy bliźnich. Szkoda, że nie zrobili tego z miłości do samego życia, miłości do faktu, że żyją i miłości do swojego ciała.
Dlaczego nie mielibyśmy działać z myślą o miłości do ciała zamiast w strachu przed konsekwencjami? Dlaczego nie mielibyśmy utrzymywać ciała w stanie zdrowia i szczęścia ponieważ je kochamy i cenimy, a nie dlatego że boimy się ataku serca lub czegoś innego?
David Ramon Hawkins
Przywracanie zdrowia
Rozdział 9. Zmartwienia, strach i niepokój
Ideę wyrażoną na koniec porównaj ze słowami autorki metody The Work „Obawa przed brakiem lęku…”. Ludzie boją się… braku lęku. Można to zrozumieć, co nie zmienia faktu, że panem człowieka może być albo strach, albo miłość.