Pewnego razu siedziałem w pokoju osoby, która według wszelkich oznak była bardzo bliska śmierci. Czułem się skrępowany jak każdy w takiej sytuacji, bo wiedziałem, że nic nie mogę zrobić, żeby zapobiec jej odejściu.
Nie miałem cudownych uzdolnień ani nie znałem magicznych słowa, które by odwróciły nieuniknione. Wiedziałem, że albo przyjdzie coś z głębi mej istoty, albo pogrzeb będzie nieunikniony.
Wszystko, co mogłem uczynić, to zwrócić się do swego wnętrza, do tego cichego łagodnego Głosu i czekać,
czekać,
czekać,
a od czasu do czasu błagać i prosić. Wreszcie przyszło to coś, a były tym słowa:
„To jest Mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie.”
Nikt by w to nie uwierzył. Choroba była w ostatecznej fazie; w sali leżała umierająca osoba, a Głos wbrew pozorom mówił: „To jest Mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”.
I wkrótce słowa stały się widzialnym faktem – zdrowie, harmonia i kompletność zostały przywrócone.
Innym razem zostałem wezwany do łoża własnego ojca, gdy leżał w namiocie tlenowym i zdaniem opiekującego się nim lekarza znajdował się już w agonii.
Stałem tam i żadne słowa mądrości, które mogłyby odmienić sytuację, nie przychodziły do mnie. Stałem tak, jak stałby przy umierającym ojcu każdy w moim położeniu – z jedną tylko różnicą: wiedziałem, że jeżeli Bóg przemówi, ziemia stopnieje.
Gdy tak czuwałem i patrzyłem, jak ojciec mój oddycha przez aparat, nadeszły słowa:
„Nie samym oddechem żyje człowiek”
Zanim minęło pięć minut, ojciec dał znak pielęgniarce, żeby zabrała aparat, a dwa dni później opuścił szpital.
Kto orzekł, że tamten stan był zły? Nie Bóg; On tylko powiedział: „Nie samym oddechem żyje człowiek”, burząc wiarę, że człowiek żyje oddechem i udowadniając, że żyje dzięki słowu Boga.
W innym miejscu autor pisze tak o pracy duchowego uzdrowiciela:
Uzdrowicielem duchowym nigdy nie zostanie ten, kto pracuje, mając na uwadze skutek, albo modli się o poprawienie czegoś w świecie Adama.
Jeżeli nawet taka osoba odniesie sukces, w rzeczywistości zamieni jedynie przykry sen na przyjemny. Jeśli zdoła polepszyć ludzką sytuację, będzie to tylko dobra materialność zamiast złej materialności. Nie zbliży się ani o krok do królestwa Bożego.
autor: Joel S. Goldsmith
fragment: Grzmot ciszy
Rozdział 8. Odtąd już nikogo nie znamy według ciała