• Główna
  • O stronie
  • Spis treści
  • Wiersze miłosne
  • Zzzz Nie przegap!
  • Główna
  • O stronie
  • Spis treści
  • Wiersze miłosne
  • Zzzz Nie przegap!
Strona głównaPrzykłady uzdrowieńZostało mi 3 miesiące życia, usłyszał. I przeżył 1 ...
Poprzednie Następne

Zostało mi 3 miesiące życia, usłyszał. I przeżył 14 lat. Bez sugerowanego mu leczenia

Zamieszczone przez: Wydawca Rak Nie Jest Choroba , 15 sierpnia 2014

Jeden z NAJważniejszych tekstów, jaki ukazał się w tym roku w internecie. „Straszliwa choroba zabrała kolejną ofiarę”, „Naturalne terapie antyrakowe to oszustwo”, „Cud współczesnej medycyny” – żaden z tych nagłówków nie pasuje do niego. Dlatego media zapewne zignorują historię Bogdana.

Wielka szkoda. Wydaje mi się, że media powinny karmić nas właśnie takimi historiami – budującymi, dającymi do myślenia, pouczającymi. Gdyby media to robiły, społeczeństwo wiele by się nauczyło. I jestem pewien, że bardzo szybko podobne historie nie kończyłoby się przedwcześnie (zaś ich koniec byłby dużo bardziej pozytywny).

Autorka opisuje historię teścia precyzyjnie i szczegółowo, dzieląc artykuł na następujące sekcje:

  • Diagnoza
  • Terapia alternatywna
  • Zmagania z dietą dr Budwig
  • Życie z guzem
  • Chory inaczej czy zdrowy inaczej?
  • Narastający stres
  • Ciasteczka i udka
  • Ostatnia żałoba
  • Tumiwisiści i zapalenie płuc
  • Szpital – postępująca niepełnosprawność
  • Woli życia brak
  • „Powrót Taty”
  • Panika
  • Śmierć „na raka”
  • Rachunek sumienia

Każdy z Państwa z pewnością sam wyciągnie własne wnioski z tej historii, gorąco polecam przeczytać uważnie cały tekst. A oto fragmenty, które szczególnie zwróciły moją uwagę, wraz z moimi komentarzami.

W 2000 roku pan Bogdan usłyszał diagnozę: guz nerki prawej, a lekarz wyrokował: 3 miesiące życia. Gdybym chciał być ironiczny, powiedziałbym tak: po zastosowaniu ordynowanego przez lekarza “leczenia” pacjentowi rzeczywiście zostałby jedynie 3 miesiące życia. Najprawdopodobniej. Tymczasem pacjent przeżył kolejne 12 lat. To znaczy 48 razy dłużej, niż wróżył lekarz. Słownie: czterdzieści osiem razy dłużej!

Zawsze mnie to zastanawiało, kto i kiedy dał lekarzom prawo wyrokowania o długości ludzkiego życia. Moim zdaniem tego typu “wyroki śmierci” powinny być karalne, a przynajmniej skutkować zakazem wykonywania zawodu.

Lekarze nalegali na pilne leczenie. “Mimo tego nie dawali szans na wyleczenie 🙁 I być może ta właśnie „szczerość” obudziła w nas odwagę, by zakwestionować sens proponowanych terapii szpitalnych.”

Czytając takie historie myślałem często, że – jak na ironię – ludzie, którzy otrzymali beznadziejną diagnozę są szczęściarzami. Zwłaszcza, gdy lekarze nie znają terapii, którą mogliby zaordynować. (Patrz choćby przypadek Kriss Carr, która już od 2003 roku żyje z rakiem.) Wtedy pacjent nie ma wyjścia, musi wziąć sprawy w swoje ręce.

Wiadomo było jednak, że odrzucając to, co oferują lekarze, trzeba znaleźć alternatywę.

Samo nierobienie tego, co proponują lekarze nie jest alternatywą. Nie oznacza, że człowiek siada i czeka na rozwój wypadków. Przestrzegał przed tym niedawno Chris Wark.

Pierwsze kroki w tej sprawie skierował do Boga. Odbył samodzielną, pieszą pielgrzymkę z Krakowa do Częstochowy.  Nocował,  jak pielgrzym, w domach mijanych po drodze. Gdy wrócił z pielgrzymki, podjął decyzje o leczeniu alternatywnym dietą dr Budwig i suplementami.

A może warto, aby każdy z nas przed podjęciem tak istotnych decyzji udawał się przez swoje wnętrze po poradę do Siły Wyższej, jakkolwiek ją nazywa? Dzięki temu zyskujemy większą pewność, że to my podejmujemy decyzję w swoim życiu. Bo kto ma za nas je podejmować? Specjalista, bliscy? Oni mogą jedynie doradzić. Każdy ma swoją drogę, swoje życie, którego nikt za niego nie przeżyje (brak odwagi, aby przeżyć życie po swojemu jest jedną z pięciu rzeczy, których ludzie najczęściej żałują na łożu śmierci).

Bo Tato już zdecydował, że ani operacja, ani biopsja, ani chemioterapia, ani radioterapia go nie interesują. Nie znaczy to jednak, że nie miał wątpliwości, czy postępuje słusznie. Cała rodzina je miała. Niektórzy wyrażali je bardzo stanowczo.

Tym bardziej odnoszę wrażenie, że rak często stawia ludzi w sytuacji, w której muszą dokonać wyboru wg tego, co sami myślą i czują. Zrobić tak, jak oni uważają, że trzeba. Nie tak, jak chce rodzina oraz cała reszta, która “zawsze wie lepiej”. Że to jest jakaś próba dla człowieka. I że najlepsze efekty osiągają ci, którzy przechodzą ją pomyślnie i robią tak, jak czuja i myślą, że powinni, nie poddając się presji otoczenia.

Nie jest łatwo wprowadzić w życiu jakiekolwiek zmiany. Gdy mój teść zaczynał dietę, mąż i ja mieszkaliśmy wtedy w jego domu. Postanowiliśmy, że solidarnie przechodzimy na dietę z Tatą.

Aż serce rośnie, kiedy się to czyta. Ręką w górę, kto w trosce o zdrowie wprowadzając zmiany w swojej diecie i w swoim trybie życia, zyskał w tym wsparcie od rodziny. Mało tych rąk widzę…

Z jednym wyjątkiem: teściowa nie zaakceptowała jadalności oleju lnianego i jako jedyna w rodzinie nie jadała pasty, choć niejednokrotnie sama ją przyrządzała.

Mogłem się domyśleć, że to zbyt piękne, aby było prawdziwe. Dlaczego często zdarza się tak, że najbliżsi, zamiast okazywać największe wsparcie, stają się największą przeszkodą dla chorego w drodze do zdrowia?

Co prawda wielkość guza wzrosła, ale w przypadku wykonywania badań obrazowych na różnym sprzęcie i przez różnych lekarzy istnieje spory margines na różnice w odczycie.

Andreas Moritz zwracał uwagę, że na początkowym etapie stosowania wielu metod alternatywnego leczenia nowotworu guz może wzrosnąć.

Lekarze byli wówczas zupełnie nieobeznani z tematem kwasów OMEGA 3 i ich wpływem na zdrowie.

To było nieco ponad 10 lat temu. Zaledwie dekada. Z czym dziś lekarze są nieobeznani, a o czym wiedzą już niektórzy pacjenci, i co będzie uznaną wiedzą za kolejne 10 lat? (Przypomnę, że czytamy historię ludzi, którzy niejako sprowadzili dietę dr Budwig do Polski.)

Pacjent w leczeniu szpitalnym to z reguły pacjent chorujący obłożnie, zwolniony z pracy zawodowej i obowiązków domowych. Tato nie leżał w łóżku ani jednego dnia!

Dlatego też spodziewam się w najbliższych latach (oby to nie były dziesięciolecia!) jednej z dwóch zmian. Albo nazwa służba zdrowia ulegnie zmianie na służba chorobie, co byłoby bardziej zgodne z duchem aktualnego charakteru i skutków opieki zdrowotnej. Albo zmianie ulegnie sama służba zdrowia tak, że jej pracownicy oraz procedury będą służyły zdrowiu.

Nie wiemy, czy mieliśmy rację w nakłanianiu Taty do terapii alternatywnych. Nie wiemy,  jak Tato zareagowałby na zaproponowane leczenie szpitalne. Nie wiemy, czy i jakie komplikacje pojawiłyby się po drodze.

Niestety, takich rzeczy nigdy nie wiemy. Tak jak nie wiemy, co by było, gdybyśmy zdecydowali się zostać w życiu prawnikiem, zamiast handlowcem lub aktorką zamiast krawcową.

[lekarz] Wrzeszczał, że teść powinien był być dawno zoperowany, że teraz to już na pewno guz nacieka na nadnercza…Ciekawe, czy pamiętał, że 3 lata wcześniej dawał Teściowi tylko 3 miesiące życia?

Jeśli tak jak wielu ideologów jest przywiązany do swoich przekonań, po co miałby o tym pamiętać? Zburzyłoby to jego światopogląd.

Okazało się, że dzięki masażowi podbrzusza, który pani doktor zrobiła podczas badania, skrzep przesunął się w moczowodzie i w końcu znalazł ujście. Silny ból, który Tacie doskwierał nie był bólem nowotworowym – jak utrzymywał chirurg. Był spowodowany kolką nerkową!

Czy można się dziwić, słysząc takie historie, że wg statystyk odwiedzając lekarza masz szansę jak 1 do 12, że w wyniku postawionej diagnozy lub zaordynowanego leczenia doznasz trwałego uszczerbku na zdrowiu? Wprawdzie są to statystyki z USA, ale czy reszta świata ma lepiej?

Za 2 tygodnie guz wrócił do swej „normalnej” wielkości.

Guz nie jest problemem, pisał Andreas Moritz. A jeśli nie mając wykształcenia medycznego ma rację?

Schorowana żona tymczasem traciła resztki optymizmu i zamartwiała się swoją słabością, sytuacją materialną, niemożnością wpierania męża w jego zmaganiach z codziennością. I cały czas była pełna wątpliwości odnośnie stanu zdrowia męża. Nie akceptowała drogi, którą – za naszą namową – obrał Tato. Część rodziny utwierdzała ją w tym. Uważała, że powinien się zoperować. W miarę jak teściowa sama traciła zdrowie, jej obawy o męża nasilały się. Dlatego dieta irytowała ją coraz bardziej.

Przypominają mi się zasady Pracy (The Work) Byron Katie. Zajmij się swoimi sprawami. Obawiasz się o kogoś bliskiego? Popatrz na siebie, czy nie jest to projekcja obawy o siebie samego? (Np. “Mąż mnie nie słucha.” Czy to jest prawda? A może to ja nie słucham męża? Może wręcz ja nie słucham siebie?).

Mama z troską nakłaniała go na „normalne” leczenie.

Czasem troska bliskich jest aż wzruszająca. Naprawdę.

Na kolejnych badaniach zmiany ogniskowe na wątrobie zniknęły

Andreas Moritz w rozdziale “W poszukiwaniu odpowiedzi” książki Rak Nie Jest Chorobą podkreślał, że kiedyś lekarze sądzili, iż rak rozwija się liniowo. Dziś już jest jasne, że guzy mogą rosnąć, maleć, znów rosnąć, znikać, pojawiać się. Dlatego zamiast walczyć z guzami warto rozpoznać mechanizmy decydujące o ich rozwijaniu się i zwijaniu.

Od 2000 roku, w trakcie swojej 11-letniej „choroby” Tato wspierał żonę w leczeniu 2 zawałów i innych schorzeń, przeżył śmierć swojej Mamy i swojej Teściowej, którą także opiekował się w trakcie jej ostatniej choroby. (…) 29 grudnia 2010 roku nagle zmarła jego żona.

Służba zdrowia mogłaby koncentrować się na pomaganiu ludziom w radzeniu sobie z takimi traumatycznymi przeżyciami, w zapobieganiu ich skutkom (zastępując w tym lub wspierając bliskich). Co jednak woli robić? Szukać guza, którego można by wyciąć. Lub innego objawu, z którym można walczyć. Przypomina trochę narwanych młodzieńców, którzy tak są rozmiłowani w wojence, że nawet w czasie pokoju muszą wszczynać burdy, ponieważ nic innego nie potrafią robić. Tylko walczyć, bić, zabić.

Nie spodziewaliśmy się jednak, że w lodówce Taty znajdziemy wyłącznie jedzenie dla zwierząt… Wyszło na jaw, ze Tato nie jadł nic poza słodyczami.

A gdyby tak edukować ludzi od małego w zakresie zdrowego żywienia, wpajać im właściwe nawyki? Zamiast poić roczne dziecko słodzoną herbatą lub karmić batonem? Czy później, w sytuacjach stresowych, taki człowiek nie będzie reagował inaczej? Nie będzie miał zbugnych nawyków, które mogłyby wtedy wypłynąć.

Od momentu posadzenia na wózku przestał chodzić o własnych siłach.

Tak mi się przypomina cytat z pism Prentice Mulforda: “Jeżeli czujesz, że twój wzrok jest osłabiony, daj mu wypocząć chwilę, a nie łap zaraz za okulary, które są tym dla oczu, czym szczudła lub laska dla nóg. Kto się raz nimi posłuży, zawsze do nich powraca. Osłabienie wzroku może być wynikiem osłabienia ciała, spowodowanego jakimś cierpieniem lub troską Ducha. Wypoczynek przywraca siłę przepracowanym organom, jest to bowiem niewidzialna siła, rządząca ciałem, a używanie okularów nie jest wypoczynkiem dla wzroku, tylko sztuczną podnietą, tak jak alkohol czy tytoń. Tylko więc w razie koniecznej potrzeby należy posługiwać się szkłami, jeżeli natura na razie odmawia swojego współudziału w doprowadzeniu danego organu do stanu pierwotnego.

Oczywiście jest to trochę inna sytuacja. Podejrzewam, że tutaj właśnie zaszła taka konieczna potrzeba, nie mniej jednak jest to dobra okazja do zwrócenia uwagi na problem “niewolnictwa medycznego”, któremu zbyt ochoczo się poddajemy.

jednak teza choroby nowotworowej wzięła górę. Zaczęto szukać przerzutów. I znaleziono!

Lekarze mają takie powiedzenie: “nie ma ludzi zdrowych, są tylko niedostatecznie przebadani”. Często płaczemy, że diagnostyka w Polsce stoi na niskim poziomie. A na Zachodzie podnoszą się głosy, że pacjenci są przediagnozowani (czy nawet bywają “Zaleczeni na śmierć”, o czym pisało nawet Uważam Rze, dostęp do artykułu płatny).

Chciałoby się spytać: „Tylko tyle przerzutów znaleźliście Panowie i Panie – lekarze po 12 latach NIELECZENIA raka złośliwego nerki? U wielu waszych pacjentów w przeciągu 3 lat po chemioterapii rozwijają się często znacznie bardziej rozlegle przerzuty… Czy to Was nie dziwi?”

Otóż to. Pytajcie Państwo. Czytajcie takie książki, jak “Rak nie jest chorobą” Andreasa Moritza i zadawajcie pytania specjalistom.

Do Taty 3-krotnie wysłano młodą, niedoświadczoną panią doktor, która – zgodnie z jego relacją – nie przebierając w słowach jasno dała mu do zrozumienia, że jego stan jest beznadziejny i że musi się zgodzić na proponowane leczenie: biopsję, operację, chemioterapię. Odkąd młoda lekarka zaczęła nękać Tatę czarnymi wizjami, jego przygnębienie dramatycznie się pogłębiło. Najgorsze jednak stało się, gdy – wbrew naszej prośbie i woli Taty – zrobiono mu badanie TK z kontrastem.

Ach, ci aniołowie w białych fartuchach po Akademiach Medycznych. Pełni troski, miłości, wsparcia, wzmacniający pacjentów. A nie, to nie te czasy, nie ta rzeczywistość. Tutaj pacjentów się reperuje. W dodatku wbrew własnej woli. Przy okazji gnojąc i dołując. (Ma pani tętniaka, trzeba operować, może pani umrzeć.)

Zapytaliśmy lekarza prowadzącego, czego oczekuje po proponowanym leczeniu zakładając, że jego diagnoza odnośnie raka z przerzutami jest słuszna. Był zakłopotany. To nic, że pacjent jest słaby, w depresji, bez woli walki o życie, że przewiduje się ciężkie skutki uboczne, że proponowane leczenie najprawdopodobniej zabije pacjenta…To nic, że zaproponowane „leczenie” nie uleczy pacjenta. Takie są procedury!

Nasi potomkowie za sto lat (a mam nadzieję, że szybciej) czytając o tym, jak dziś wygląda leczenie niektórych schorzeń będą łapali się za głowę i dziękowali Bogu, że urodzili się w swoich czasach, nie w naszych. Jestem tego pewien i to wcale nie dlatego, że nie podobają mi się dzisiejsze metody. Przecież my dziś łapiemy się za głowę patrząc na wczorajsze terapie…

W Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie wyniośli lekarze-naukowcy nie byli zainteresowani wywiadem z rodziną. Tymczasem w Suchej lekarz bardzo cierpliwie wysłuchał naszej relacji. Nie podzielał zapewne naszych opinii, zadał jednak bardzo ważne pytanie: jakiego leczenia oczekujemy? I zaakceptował naszą odpowiedź. Oczekiwaliśmy zaradzenia temu kryzysowi. Tylko tyle.

(…) Tym razem na ratunek przyjechała rozhisteryzowana pani doktor. Moja mama pokazała jej wypis z ostatniego pobytu w szpitalu. Lekarka zaczęła wrzeszczeć przy Tacie, że sytuacja jest beznadziejna…

Pocieszmy się, że nie wszędzie jest tragicznie. To taka rosyjska ruletka. Na kogo wpadniesz, od tego bęc. Przepraszam wszystkich zaangażowanych i naprawdę pomocnych lekarzy. Ale taka jest rzeczywistość. Czy kiedy idziemy spać, mamy wątpliwości, że po obudzeniu się zastaniemy słońce na niebie? Nie. O ile się obudzimy, możemy w pełni polegać na takich prawach. Czy na lekarzu i jego kompetencjach możemy polegać z takim samym zaufaniem? Nie możemy. Możemy jedynie robić coś, czego nasza racjonalistyczna, materialistyczna i stechnicyzowana cywilizacja usiłuje uniknąć za wszelką cenę: wierzyć. W tym przypadku wierzyć, że wszystko będzie dobrze.

Na karcie statystycznej odnotowano, że pierwotną przyczyną zgonu była choroba nowotworowa. Choroba nowotworowa Taty nie została nigdy potwierdzona histopatologicznie. A jednak mimo to właśnie tak przypadek Bogdana będzie interpretowany przez „magiczne” statystyki…

A w tej wierze mogą pomagać statystyki. Tylko statystyki to miecz obosieczny. Zależy w czyich jest rękach. (Porównaj wypowiedź doktora Jaśkowskiego: „Dawniej zgłaszało się chorobę, która była podstawowa dla danego przypadku. Dziś zgłasza się tę, od której jest najwięcej punktów. W efekcie nie ma żadnych wiarygodnych danych od jakichś 10-15 lat na co społeczeństwo rzeczywiście choruje”).

Jestem przekonana, że w zmaganiach z ciężką chorobą lepiej uczyć się na cudzych błędach.

Również dlatego tekst “Historia Bogdana się kończy” uważam za jeden z najważniejszych opublikowanych w tym roku w internecie. Jego napisanie wymagało ogromnej wiedzy, zaangażowania, obiektywizmu, a upublicznienie – odwagi. Mam nadzieję, że skorzystają Państwo z okazji i będą uczyć się na cudzych błędach.

Tagi: modlitwa, samouzdrawianie, wiara

Polub!

Wydawca Rak Nie Jest Choroba

O autorze

Materiały dodatkowe mogące zainteresować czytelników polskiego wydania książki Andreasa Moritza Rak Nie Jest Chorobą.

Powiązane Wpisy

Hymn o miłości dla kochaków, jako ilsutracja ikona małżeńska, której autorem jest Ventzislav Piriankov

Hymn o miłości, wersja dla kochanków: miłość cierpliwa jest

Poniższy tekst jest moją parafrazą Hymnu o miłości z Pierwszego Listu do Koryntian (1Kor, 13, 1 ...
uzdrawianie miłością

Gdy lekarz go zobaczył, zaskoczony zapytał: To pan jeszcze żyje?!

Myślał, że z takim charakterem i nadwrażliwością nie ma szans na powrót do zdrowia… Dokto ...

Zniszcz we mnie to co musi zostać zniszczone, wzmocnij co musi zostać wzmocnione

Uzdrawianie wzroku

Czy można uzdrowić wzrok? Przykład samowyleczenia wady

Pewnego wieczoru podczas wykładu na temat Techniki Uwalniania i  poinformowaniu o  doświadczeni ...

Komentarze

komentarze

Polub stronę!

KtoPyta.pl

Tematy główne

  • Miłość od Erosa do Agape (22)
  • Powodzenie (15)
  • Przykłady uzdrowień (66)
  • Wiedza praktyczna (49)
  • Z Ducha powstałeś (19)
    • Uduchowione piosenki (2)
  • Zzzz Nie przegap! (201)

Tagi

afirmacje cisza determinacja dziwne hipnoza intuicja jasnowidzenie kobiecość małżeństwo miłość modlitwa męskość NDE odczuwanie odpuszczanie odtwarzanie ciała odżywianie opanowanie bólu Para Cytaty Pełna Bliskość po śmierci samouzdrawianie seks spokój szczepienia uległość wiara widzenie wizualizacja wola życia zadośćuczynienie łaska świadomość

Najnowsze wpisy

  • Uczucia skupiają nas na sobie, a miłość… 22 czerwca 2018
  • Nie nazywaj związku szczęśliwym przed śmiercią, bo… 21 czerwca 2018
  • Co robić w kryzysie w związku? 20 czerwca 2018
  • Kochać człowieka błądzącego nie oznacza akceptować go, lecz… 19 czerwca 2018
  • Udane małżeństwo jest wynikiem… 18 czerwca 2018
  • Jeśli ktoś zadał Ci ból, to znaczy… 17 czerwca 2018
  • Córki głodne swego ojca będą krążyć… 17 czerwca 2018

Archiwum

  • Czerwiec 2018 (27)
  • Maj 2018 (48)
  • Kwiecień 2018 (28)
  • Marzec 2018 (10)
  • Luty 2018 (7)
  • Październik 2017 (4)
  • Wrzesień 2017 (21)
  • Sierpień 2017 (27)
  • Lipiec 2017 (29)
  • Czerwiec 2017 (18)
  • Maj 2017 (1)
  • Czerwiec 2016 (2)
  • Luty 2016 (3)
  • Styczeń 2016 (2)
  • Sierpień 2015 (19)
  • Lipiec 2015 (30)
  • Czerwiec 2015 (33)
  • Maj 2015 (35)
  • Kwiecień 2015 (15)
  • Sierpień 2014 (10)
Copyright © 2015-2017 Wydawnictwo ARIYA
  • Spis treści
  • O stronie
  • książka Rak Nie Jest Chorobą