Kilka lat temu zjadłam potrawę z suszonymi przyprawami ziołowymi i kawałek przyprawy utkwił mi między zębami. Czyszcząc zęby nicią dentystyczną prawdopodobnie wepchnęłam kawałek przyprawy pod dziąsło.
Rano rozwinął się z tego ropień. Miałam nadzieję, że zniknie, ale było coraz gorzej. Dostałam gorączki i odczuwałam silny ból przy gryzieniu.
Dentystka odsączyła ropień, po czym odesłała mnie do domu, zalecając płukanie jamy ustnej osoloną wodą. Zapisała również antybiotyk, ale nie zakupiłam go, gdyż staram się unikać antybiotyków, chyba że ich przyjmowanie jest absolutnie konieczne.
Po kilku dniach udałam się na wizytę kontrolną i okazało się, że stan dziąsła pogarsza się. Dentystka zasugerowała, bym udała się do periodonty.
Periodonta stwierdziła, że infekcja rozprzestrzeniła się do korzenia zęba i szczęki. Przecięła dziąsło, usunęła ropień, oczyściła kanał, a także zastosowała środek odkażający.
Infekcja zniknęła w ciągu czterech dni. Jedynym lekiem, jaki zastosowała, był nie rozrzedzający krwi środek przeciwbólowy, nieco silniejszy niż tabletki na ból głowy.
Lekarka zbadała również reakcję zęba na zimno, aby sprawdzić stan sąsiadujących zębów oraz czy korzeń zęba jest uszkodzony. Jej zdaniem wymagane było kanałowe leczenie wszystkich trzech zębów i groziła mi utrata środkowego. Dziąsło cofnęło się podczas zabiegu i obawiała się, że z powodu dalszego cofania się dziąsła ząb nie będzie się mógł na nim utrzymać.
Nie spodobała mi się ta prognoza. Nie chciałam poddać się kanałowemu leczeniu, ani tym bardziej stracić swoje zęby. Dwadzieścia lat wcześniej udało mi się zagoić oparzenia trzeciego stopnia za pomocą umysłu, postanowiłam więc, że tym razem uda mi się wyleczyć ząb i dziąsła.
Zaczęłam stosować więc swoją technikę uzdrawiania, która niegdyś mi pomogła.
Co wieczór, tuż przed zaśnięciem, wyobrażałam sobie zdrowe korzenie zębów (w postaci szmaragdowo-zielonego światła) oraz zdrowe, różowe dziąsła, mocno podtrzymujące moje zęby.
Jeśli dobrze pamiętam, wizualizację tę wykonywała przez okres około miesiąca. Dziąsła zagoiły się i nie miałam już więcej z nimi problemów. Nie potrzebowałam już kanałowego leczenia.
Trzy miesiące później udała się do dentystyki na badanie kontrolne zębów i dziąseł. Dentystka poprosiła swoją asystentkę, by sprawdziła kartę pacjenta, aby upewnić się, że ma do czynienia z właściwą pacjentką. Nie mogła bowiem znaleźć żadnego śladu po ropniu. Dziąsła zagoiły się i zregenerowały.
Wszyscy obecni przyglądali się temu „cudownie zregenerowanemu dziąsłu!”. Dentystka powiedziała, że nigdy czegoś takiego nie widziała, ale „zobaczyć to uwierzyć”.
fragment: Uzdrawianie ciała za pomocą umysłu
część II, Historie z życia wzięte
12. Regeneracja, Historia Lucci
autor: Dr David R. Hamilton
PYTANIE: Skoro 20 lat wcześniej zagoiła dzięki wizualizacji oparzenia trzeciego stopnia, to czemu teraz nie zastosowała od razu tej metody, tylko zaczęła od biegania po specjalistach? Czy mogła rozwiązać problem stosując swoją metodę wcześniej?
DO ROZWAŻENIA: Jak wyglądałaby opieka medyczna i jakie miałaby skutki, gdyby po udzieleniu niezbędnej pomocy interwencyjnej zalecała zastosowanie nie tabletek, lecz na przykład bezpłatnej praktyki wizualizacji?



