Każdy obawia się bliskości, bez względu na to, czy jest tego świadomy, czy nie. Bliskość oznacza odkrycie się przed obcą osobą. Wszyscy jesteśmy sobie obcy: nikt nie zna nikogo. Jesteśmy obcy nawet sobie samym, gdyż tak naprawdę nie wiemy kim jesteśmy.
Bliskość, zbliżenie się do ukochanego/ukochanej oznacza, że musisz odrzucić wszystkie mechanizmy obronne; tylko wtedy owa bliskość jest możliwa. Ale powstaje lęk: gdy narazisz się na odrzucenie, przestaniesz się „bronić”, gdy zrzucisz wszystkie maski jakie nosisz… kto wie, co zrobi z tobą ukochany/ukochana?
Bez względu na to, czy żyjesz z nią/nim dziesięć, dwadzieścia, czy trzydzieści lat – owa obcość zazwyczaj nie znika. I czujesz się lepiej, gdy zachowujesz trochę dystansu i masz w zanadrzu swoje mechanizmy obronne, gdyż twoja otwartość, twoja podatność na zranienie mogłaby być wykorzystana przez ukochanego/ukochaną.
Tak, każdy, dosłownie każdy obawia się bliskości. Ten problem staje się znacznie bardziej poważny, gdyż każdy PRAGNIE bliskości.
Gdy zasłonisz rany, wypełnią się jedynie jeszcze większą ropą. Zabliźnią się tylko wtedy, gdy zostaną odsłonięte.
Bliskość jest podstawową potrzebą człowieka, więc każdy jej pragnie, ty też… ale jednocześnie pragniesz, aby wpierw to ta DRUGA osoba się zbliżyła; aby się odsłoniła, odrzuciła swoje mechanizmy obronne, odkryła swoje rany, zerwała maski które nosi, odkryła swoją autentyczność, stanęła zupełnie „nago” przed tobą.
Pragnąc bliskości, sam obawiasz się odrzucić swoje mechanizmy obronne. Ale tutaj musisz przejąć inicjatywę, nie przerzucaj tego na ukochanego/ukochaną.
Często, nawet gdy ktoś już jest gotowy by obdarzyć cię miłością, ty wycofujesz się. Pojawia się obawa: „tak, to piękne, ale jak długo będzie trwać? Wcześniej, czy później trzeba się będzie odkryć”. A miłość oznacza bliskość, miłość to dwie osoby zbliżające się do siebie, miłość to dwa ciała w jednej duszy. I pojawia się lęk, lęk o swoją duszę, swoje wnętrze… „przecież nie jestem doskonały/doskonała, lepiej się ukryć, lepiej się nie odkrywać, niż narazić na odrzucenie”… I w ten sposób lęk przed odrzuceniem nie pozwala ci przyjąć miłości, nie pozwala ci zbliżyć się do tej drugiej istoty.
Co zatem robić czując lęk przed odrzuceniem?
Pierwszy, podstawowy krok to akceptacja siebie samego… Spójrz głęboko do wewnątrz i porzuć wszelkie naleciałości. Po prostu bądź. Odrzuć wszystkie powinności bycia “kimś”: ważnym, pobożnym, respektowanym… nie ma nic piękniejszego od bycia prostym i zwyczajnym, od prostego bycia.
Możesz wyrażać siebie autentycznie i szczerze – stajesz się otwarty i ta otwartość pomaga ukochanemu/ukochanej otworzyć się przed tobą. Twoja bezpretensjonalna, autentyczna prostota ośmiela drugą stronę do bliskości, zaufania i otwartości. Gdy znikają wszystkie „powinienem/nie powinienem”, gdy nie musisz się już ukrywać i bać, wtedy pojawia się bliskość.
Kiedy pojawia się miłość, kiedy chcesz w nią głębiej wejść, powstaje następny problem.
Wchodząc głębiej w miłość, tracisz swoje fałszywe „ja”. I zaczynasz się bać, unikać głębi miłości, gdyż ta głębia jest jak śmierć. Zaczynasz tworzyć bariery między sobą a ukochanym/ukochaną, gdyż miłość wydaje się jak przepaść, przepaść która może cię wchłonąć.
Zatem czynisz kompromisy: nie oddalasz się zbyt daleko, ale też nie zbliżasz się totalnie. Stoisz gdzieś w środku, balansując sobą… ale wtedy miłość nie może się pogłębić.
Głębia miłości jest osiągalna tylko wtedy, gdy odrzucisz lęk i skoczysz z zamkniętymi oczami głową w przód.
Jest to niebezpieczne – miłość może zabić twoje ego, twoje małe „ja”. Miłość to trucizna dla twojego fałszywego „ja”. Miłość to życie dla ciebie prawdziwego, miłość to śmierć dla twojego ego.
Jednak musisz skoczyć. Musisz się zbliżyć i dosłownie rozpłynąć w drugiej istocie… ta Pełna Bliskość to drzwi do boskości, do wieczności.
Kompromisy nie pozwalają rozkwitnąć miłości. Kompromisy nie pozwalają niczemu rozkwitnąć. Kompromisy to kalkulacja, spryt… potrzebne w biznesie, ale nie mające nic wspólnego z miłością. Więc zaryzykuj, odrzuć bariery swojego ego i skocz… skocz w prawdziwą bliskość, skocz w prawdziwą miłość.
Pełna Bliskość – jedyny sposób na to…
Bliskość w stosunku do jednej kobiety lub mężczyzny jest dużo lepsza, niż mnogość relacji partnerskich. Może ta mnogość pozwala się “dobrze bawić”, ale jest powierzchowna – nigdy nie zdołasz rozwinąć się wewnętrznie. Miłość to nie sezonowy kwiatek, potrzeba wiele czasu by ujawniła swoją pełnię.
Każdy mężczyzna ma w sobie pierwiastek kobiecości, każda kobieta ma w sobie pierwiastek męskości. Jedyny sposób, aby się o tej jedności przekonać, to bycie w głębokiej bliskości. Pozwól bliskości rozkwitnąć tak bardzo, jak to tylko możliwe. Pozwól rozkwitnąć zaufaniu, odrzuć wszystkie bariery dzielące cię od drugiej osoby.
Według mnie, uduchowienie oznacza ciepło, miłość i bliskość. Źródłem ciepła jest kobieta. Jej miłość i oddanie, połączone z intelektem mężczyzny; jej serce połączone z głową mężczyzny, mogą uczynić cud…
Dzielcie się swoja miłością, swoimi sercami. Pragnę, aby kobieta i mężczyzna rozwijali się wspólnie, w głębokiej harmonii i poczuciu nieograniczonej bliskości. Tylko w ten sposób możemy zmienić świat.
To są słowa Osho (niestety nie wiem, z jakiej książki), nieco przeze mnie zmodyfikowane (dawno temu, więc nawet nie pamiętam, jakie zmiany wprowadziłem; nie zmieniałem sensu, może coś pogłębiłem lub doprecyzowałem). Autorem ilustracji jest Ventzislav Piriankov.