Znałam mężczyznę, który bardzo poważnie traktował swoją wolność. Był ćpunem i złodziejem, włamał się do wielu domów; był świetny w swoim fachu.
Po pewnym czasie praktykowania Pracy sporządził listę osób, którym kiedykolwiek coś ukradł, tak dokładną, jak tylko potrafił, i zapisał, co im ukradł.
Znalazły się na niej dziesiątki osób i domów. I wtedy zaczął wyrównywać krzywdy.
Wiedział, że trafi do więzienia, ale musiał zrobić to, co uważał za właściwe. Poszedł do tych domów po kolei, od jednego do drugiego, i stukał we wszystkie drzwi.
Był czarny i w niektórych miejscach, do których powrócił, czuł się nieswojo z powodu uprzedzeń rasowych. Ale po prostu pracował nad sobą i stukał do tych drzwi.
Kiedy ludzie otwierali, mówił, kim jest i co im ukradł, a potem przepraszał i pytał:
– Jak mogę to naprawić? Zrobię wszystko, co będzie konieczne.
I nikt nie zadzwonił na policję.
Ludzie odpowiadali na przykład: „Okej. Napraw mi samochód” albo „Pomaluj dom”.
I wykonywał te prace z przyjemnością, a następnie stawiał krzyżyk na liście przy nazwisku zanotowanej osoby.
A każde machnięcie pędzlem, jak powiedział, było „Bogiem, Bogiem, Bogiem”.
Kiedyś ukradłem kilka rzeczy ze sklepów. To było okropne, mamo!
Mój syn Ross od dawna praktykuje Pracę. Osiem lub dziewięć lat temu zauważyłam, że kiedy robimy zakupy, czasem mówi:
– „Mamo, poczekaj na mnie, zaraz wrócę”, i znika na dziesięć minut.
Pewnego razu zaobserwowałam przez szybę, jak wybiera koszulę, idzie z nią do kasy i płaci. Następnie podchodzi z powrotem do półki, rozgląda się, że się upewnić, że nikt go nie widzi, odkłada koszulę i wychodzi ze sklepu.
Zapytałam go, co robił. Odpowiedział:
– „Jakiś czas temu ukradłem kilka rzeczy z pięciu lub sześciu sklepów. To było okropne, mamo. Teraz, kiedy jestem w sklepie, z którego coś ukradłem, wybieram coś mniej więcej takiego jak skradziona rzecz, płacę i odkładam to na półkę.
Próbowałem się przyznać. Mówiłem: „Chcę zapłacić za to, co ukradłem, a jeśli chcecie mnie ukarać, to proszę bardzo”.
Oni zwykle nie wiedzieli, co zrobić, wzywali kierownika, kierownik też nie wiedział, co zrobić z tymi pieniędzmi, mówił, że to zbyt skomplikowane dla firmowych systemów komputerowych.
A jeśli dzwonili po policję, policjanci twierdzili, że musiałbym być przyłapany na gorącym uczynku. Nic innego nie mogli zrobić.
A ja naprawdę musiałem to naprawić. Więc znalazłem taki sposób. W moim wypadku to działa”.
Życie zadośćuczynieniem
Ross lubi również bawić się ćwiczeniem, które polecam, a które polega na tym, żeby zrobić coś dobrego i nie zostać przyłapanym; jeśli ktoś cię zauważy, dobry uczynek się nie liczy i zaczynasz od nowa.
Widziałam, jak Ross w wesołych miasteczkach wyszukuje dzieci, którym najwyraźniej brakuje pieniędzy. Wyciąga banknot z portfela, podchodzi do dziecka, pochyla się i udając, że podnosi banknot z ziemi, wręcz mu go, mówiąc: „Hej, chyba ci wypadł!”, a potem szybko odchodzi, nie oglądając się za siebie.
Jest zadziwiającym nauczycielem tego, jak praktykować odwrócenie poprzez „życie zadośćuczynieniem”.
Bardzo hojnie wobec siebie jest uczynić z takiego zachowania praktykę codziennego życia. A efekty graniczą z cudem.
autor: Byron Katie
fragment: Kochaj, co masz!
Co do ostatniej rady, czyż nie dawał jej pewien wędrowny żydowski kaznodzieja około dwa tysiące lat temu?
Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa
Więcej informacji na temat Pracy (The Work), metody której naucza Byron Katie znajdziesz na tej stronie: http://thework.com/sites/thework/polski/.