Oto list pewnej kobiety: „Mąż porzucił mnie rok temu dla młodszej. Dręczyła mnie głęboka wściekłość. Lekarz orzekł, że mój nagły atak zapalenia stawów został spowodowany emocjonalnym szokiem, gniewem, wrogością i nienawiścią.
Przez ostatnie trzy miesiące z dumą utrzymywałam – za pańską radą – że moje ciało jest świątynią Boga Żywego i że wychwalam Boga w moim ciele.
W czasie tych kilku miesięcy codziennie, przez dobre piętnaście minut, z rana, w południe i wieczorem, powtarzam, że Bóg przenika każdy atom mojego jestestwa, a Jego Niebiański Byt nasyca sobą całe moje istnienie.
Modliłam się też za mojego byłego męża. Wiedziałam w głębi duszy, że z chwilą, gdy Boża miłość pojawi się w moim sercu, opuści mnie cała nienawiść. Miłość przepędza nienawiść; pokój przepędza ból; radość przepędza smutek.
W moim ciele zaszła istotna zmiana. Obrzęki i nieznośne bóle ustąpiły. Powracać zaczęły giętkość i ruchomość stawów. Zwapnienia poczęły się cofać i zanikać. Mój lekarz jest tym zachwycony, ja oczywiście też.
Coraz mocniej zdaję sobie sprawę z tego, że jestem dzieckiem Boga, a Bóg mnie kocha i dba o mnie. Wiem, że ta nowa samoocena sprawiła w moim życiu cuda. Cała nienawiść do byłego męża minęła, a ja jestem na drodze do doskonałego zdrowia. Rządzi mną Boże prawo i porządek”.
O tak, ty także możesz wzbudzać w sobie Boga, czyli – mówiąc słowami Biblii – „moc Pańską” lub „moc uzdrawiania”. A gdy wysławiasz ją i czcisz, pamiętając, że jesteś świątynią, w której zamieszkuje Bóg, nasłuchujesz odgłosu cichych kroków niewidzialnego gościa. Jest w tym pewna zażyłość z Bożą Obecnością, która puka do drzwi twego serca. A one – wiedz o tym – otwierają się od środka.
Nie zwlekając, otwórz serce i umysł. Zgódź się na napływ Ducha Świętego. Poczuj, jak przepływa przez ciebie Jego rzeka pokoju. Poczuj przenikający cię nieskończony ocean Bożej miłości. Jesteś skąpany w świetle i zanurzony w boskiej wszechobecności. Przedstaw sobie jeszcze, że jesteś synem Żywego Boga, a w twoim życiu też zdarzą się cuda.
Kobieta owa odkryła, co może sprawić moc wyniesienia jej prawdziwego „ja”. Przekonała się, że myśląc o sobie jako świątyni zamieszkanej przez Boga, wzbudzając Go w sobie, czcząc i sławiąc Bożą Obecność, otrzymała odpowiedź – napłynęły uczucia miłości, pokoju, harmonii, ufności, radości, żywotności i życzliwości. Gdy zaczęła kochać i szanować siebie, odkryła, że zniknęła cała nienawiść, a pustkę po niej wypełniła miłość.
autor: Joseph Murphy
fragment: Wykorzystaj swój potencjał przez potęgę podświadomości
Księga 3. Zdobądź pewność siebie i poczucie własnej wartości
Rozdział 2. Naucz się kochać siebie