Siła wiary działa cuda
Jeśli niektórych ludzi nie spotyka nic wielkiego, to dlatego, że stosują siłę wiary nie dość konkretnie. Pismo mówi: „powiedz tej górze.” Znaczy to, nie kieruj swoich wysiłków jednocześnie do wszystkich piętrzących się problemów, lecz zaatakuj jedną rzecz, która w tym momencie najbardziej daje ci się we znaki. Bądź konkretny. Zajmuj się swymi problemami stopniowo, po jednym.
W jaki sposób, jeśli czegoś chcesz, powinieneś dążyć do zdobycia tego? Najpierw zapytaj samego siebie: „Czy powinienem tego chcieć?” Wypróbuj to rzetelnie poprzez modlitwę, aby być pewnym, czy powinieneś chcieć tej rzeczy, czy powinieneś ją mieć.
Jeśli na to pytanie możesz odpowiedzieć twierdząco, poproś Boga o to, czego chcesz, nie ociągając się. Jeśli zaś Bóg, który wie i widzi więcej niż ty, uzna, że nie powinieneś tego mieć, nie martw się – nie da ci tego.
Lecz jeśli jest to coś właściwego, proś Go o to, a prosząc, nie wątp w sercu. Bądź też konkretny.
Tę zasadę ilustruje historia jaką opowiedział mi pewien mój przyjaciel, przedsiębiorca ze Środkowego Zachodu. Jest on towarzyskim, uroczym człowiekiem, dużym ekstrawertykiem i wspaniałym chrześcijaninem. Jest nauczycielem religii w największej „klasie” w swoim stanie.
W mieście, w którym mieszka jest najważniejszą osobą. Jest szefem fabryki zatrudniającej czterdzieści tysięcy ludzi. Na jego biurku pełno jest książek o tematyce religijnej. Ma tam nawet niektóre moje kazania i broszury.
Jego fabryka, jedna z największych w Stanach Zjednoczonych, produkuje lodówki. Należy on do tych szorstkich, szczerych ludzi, którzy są zdolni do prawdziwej wiary. Wierzy, że Bóg jest z nim w jego biurze. Powiedział mi kiedyś:
– Nauczaj dużej wiary, nie jakiejś marnej, małej, rozwodnionej. Nie obawiaj się, że wiara jest nie dość naukowa. Ja jestem naukowcem. Co dzień posługuję się nauką w moim przedsiębiorstwie i, również co dzień, posługuję się Biblią. Biblia jest skuteczna. Wszystko, co w niej jest napisane, działa, jeśli się w to wierzy.
Kiedy został dyrektorem generalnym fabryki, w mieście szeptano: „Teraz kiedy pan … został dyrektorem generalnym, będziemy musieli nosić ze sobą Biblię do pracy.”
Po kilku dniach wezwał do swojego biura niektórych spośród tych, którzy tak mówili i powiedział:
– Słyszałem, że chodzicie po mieście i mówicie, że teraz, kiedy jestem dyrektorem, będziecie musieli przynosić Biblię do pracy.
-Nie mieliśmy nic złego na myśli – powiedzieli, zmieszani. – Wiecie – powiedział dyrektor – to dobry pomysł. Ale nie chcę, żebyście taszczyli Biblię pod pachą. Przynoście ją tu w swoich sercach i umysłach. Jeśli będziecie przychodzić z sercami i umysłami pełnymi wiary i dobrej woli, zobaczycie, jak będą szły interesy.
Kończąc swoją opowieść, mój przyjaciel rzekł:
– Trzeba mieć konkretny rodzaj wiary, taki, który poruszy tę konkretną górę.
Panie Boże, odsyłam ten palec do producenta
Nagle zwrócił się do mnie:
– Czy kiedykolwiek dokuczał ci palec u nogi?
Trochę mnie to zdziwiło, ale zanim odpowiedziałem, on ciągnął dalej:
– Kiedyś dokuczał mi palec u nogi i poszedłem z tym do lekarzy, tu w mieście. To świetni lekarze; powiedzieli, że nie widzą nic, co by było nie w porządku z tym palcem. Ale nie mieli racji, bo ciągle bolał.
Poszedłem więc i kupiłem książkę o anatomii, i przeczytałem o palcach u nóg. To całkiem prosta konstrukcja. Tylko parę mięśni, wiązadeł, i kości w środku. Wydawałoby się, że każdy, kto wie cokolwiek o takim palcu, powinien umieć go zreperować, ale nie mogłem znaleźć nikogo, kto zreperowałby mój palec, a bolał mnie przez cały czas.
Usiadłem więc pewnego dnia i spojrzałem na niego. Potem powiedziałem: „Panie Boże, odsyłam ten palec do producenta. Ty go zrobiłeś. Ja robię lodówki i wiem wszystko, co można wiedzieć o lodówkach. Kiedy sprzedajemy lodówkę, udzielamy klientowi gwarancji. Jeśli lodówka nie działa jak trzeba i jeśli w serwisie nie potrafią jej naprawić, klient odsyłają z powrotem do nas, a myją naprawiamy, bo wiemy jak.”
I dalej powiedziałem: „Panie Boże, Ty zrobiłeś ten palec. Wyprodukowałeś go, a twoi fachowcy, lekarze, najwyraźniej nie umieją go naprawić; więc jeśli można, Panie Boże, chciałbym, żebyś go zreperował jak najszybciej, bo bardzo mi dokucza.”
– I jak się teraz ma twój palec? – zapytałem.
– Idealnie – odpowiedział.
Może to niemądra historyjka; śmiałem się, kiedy ją opowiadał, ale jednocześnie prawie płakałem, bo widziałem wspaniały wyraz twarzy owego człowieka, kiedy relacjonował ten przykład konkretnej modlitwy.
Bądź więc konkretny. Proś Boga o każdą słuszną rzecz, ale podobnie jak małe dziecko, nie wątp. Zwątpienie zamyka przepływ mocy. Wiara go otwiera.
Siła wiary jest tak potężna, że nie ma nic, czego Bóg Wszechmogący nie mógłby zrobić dla nas, z nami lub przez nas, jeśli pozwolimy Jego mocy płynąć przez nasze umysły.
Powtarzaj więc te słowa; powtarzaj je i powtarzaj, aż utkwią głęboko w twoim umyśle, aż dotrą do twojego serca, aż zawładną twoją istotą:
„Kto powie tej górze: „Podnieś się i rzuć się w morze, a nie wątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni się to, co mówi, tak mu się stanie.” (Ewangelia wg św. Marka 11, 23)
Przetestował skuteczność wiary
Kilka miesięcy temu podsunąłem te zasady swemu przyjacielowi, człowiekowi, który nieustannie spodziewa się najgorszego. Przed tą naszą rozmową nigdy wcześniej nie słyszałem, by mówił coś innego niż to, że wszystko pójdzie źle. Był negatywnie nastawiony wobec każdego przedsięwzięcia czy problemu.
Wyrażał pełną niewiarę w zasady opisane w tym rozdziale i ofiarował się, że je wypróbuje, by dowieść, że jestem w błędzie. Jest człowiekiem uczciwym, więc rzetelnie stosował te zasady w rozwiązaniu kilku spraw, a nawet notował wyniki. Robił to przez sześć miesięcy. Pod koniec tego okresu sam mi powiedział, że 85 procent tych spraw zakończyło się sukcesem.
– Przekonałem się teraz – powiedział – chociaż nigdy bym w to nie uwierzył, ale to ewidentny fakt: jeśli spodziewasz się najlepszego, otrzymujesz jakąś dziwną moc stwarzania takich okoliczności, które przynoszą upragnione skutki. Od dziś zmieniam swoje nastawienie i będę spodziewał się najlepszego, a nie najgorszego. Przeprowadzona przeze mnie próba dowodzi, że to nie wymyślona teoria, lecz naukowa metoda radzenia sobie z sytuacjami życiowymi.
Mógłbym jeszcze dodać, że nawet taki wysoki wynik (85 procent) można poprawić przez ćwiczenie. Ćwiczenie w sztuce oczekiwania jest równie ważne, jak w grze na instrumencie lub w golfa. Nikt nigdy nie osiągnął mistrzostwa w żadnej umiejętności inaczej, niż przez intensywne, wytrwałe i rozsądne ćwiczenia.
Warto też zauważyć, że mój przyjaciel podchodził początkowo do tego eksperymentu z nieufnością, która musiała wpłynąć negatywnie na jego pierwsze wyniki.
Codziennie, stając wobec problemów stwarzanych przez życie, powtarzaj to wyznanie: „Wierzę, że Bóg daje mi siłę do osiągnięcia tego, czego naprawdę chcę.” Nigdy nie wspominaj o najgorszym. Nigdy o nim nie myśl. Wyrzuć je ze swojej świadomości.
Co najmniej dziesięć razy każdego dnia powtarzaj to wyznanie:
Spodziewam się tego, co najlepsze i z Bożą pomocą osiągnę to.
Gdy będziesz tak robić, twoje myśli zwrócą się ku najlepszemu i nabiorą zdolności jego realizacji. Ta praktyka skupi wszystkie twoje siły na dążeniu do najlepszego. Przyciągnie to, co najlepsze, do ciebie.
książka: Moc pozytywnego myślenia
autor: Norman Vincent Peale